Jolanta Ruszkowska

„Drogi doktorze chemii…”

Księdza Aleksandra Woźnego poznałam gdy rozpoczynał posługę proboszcza w parafii św. Jana Kantego w Poznaniu. Był moim ojcem duchownym. To niezwykły kapłan, całym sercem oddany Bogu i ludziom.

Kiedy moja rodzina powiększała się, kolejne dzieci przychodziły na świat, kontakt z księdzem Aleksandrem był dla mnie coraz trudniejszy, bo kolejki do konfesjonału były bardzo długie, a ja nie mogłam na dłużej wychodzić z domu. Komunię św. mogłam przyjmować codziennie, bo była udzielana od godz. 5-tej, co 15 minut. Na okazję do spowiedzi czekałam czasem wiele dni, chyba, że udało się odwiedzić kościół około godz. 22-ej, kiedy to ks. Aleksander odprawiał drogę krzyżową.

Te trudności sprawiły, że kiedyś po powrocie z wakacji, z moją gromadką dzieci, czułam potrzebę podzielania się myślami, które mi się tam nasunęły i które wymagały oceny kapłańskiej. Nie mogąc osobiście skontaktować się z księdzem Aleksandrem, napisałam parę zdań i zostawiłam kartkę w zakrystii. Nie spodziewałam się szybkiej odpowiedzi z powodu licznych zajęć duszpasterskich księdza proboszcza. Było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, kiedy będąc na Mszy św. w niedzielę, usłyszałam z ambony w czasie kazania: „Drogi doktorze chemii, to co napisałeś, to tak właśnie jest…”. Było to przeżycie, którego nie mogę zapomnieć, mimo upływu trzydziestu kilku lat.

Taki to był nasz proboszcz, Ojciec parafii. Każdy człowiek był dla niego ważny. Nie zostawił nikogo bez odpowiedzi na zadane mu pytanie. Zawsze wierny natchnieniom Bożym znalazł zadziwiający, wręcz zaskakujący sposób na rozwiązanie mojego problemu.

(publikacja za zgodą Wydawnictwa Kontekst: Jolanta Ruszkowska, „Drogi doktorze chemii…”, ss. 109-110 [w]: Z wszystkich zrobić świętych. W stulecie urodzin ks. Aleksandra Woźnego 1910-1983. Wydawnictwo Kontekst. Poznań 2010)