Droga życia

Trwałe miejsce w pamięci znajdują tylko ludzie wielcy duchem. Ks. Aleksandrowi Woźnemu, długoletniemu proboszczowi parafii św. Jana Kantego w Poznaniu, trwałe miejsce w pamięci zapewniły pokora i prostota serca, przenikniętego głęboką miłością Boga. Dostrzegając ziarno dobra w każdym człowieku, przygarniał i wspierał duchowo wszystkich, których napotykał na swojej drodze życia, nawet nałogowych alkoholików i osoby konfliktowe bądź pod jakimkolwiek innym względem trudne dla otoczenia.

Prawie całe jego pracowite i rozmodlone życie upłynęło w Poznaniu i najbliższych okolicach. Urodził się 25 czerwca 1910 r. w Uzarzewie pod Poznaniem jako najmłodsze, dziewiąte, dziecko Edmunda Woźnego, nauczyciela w miejscowej szkole powszechnej, i Anny z Rogoziów. W domu rodzinnym otrzymał staranne i religijne wychowanie. Po śmierci matki opie­kę nad nim przejęła starsza siostra, Zofia, a drugą matką stała się Maryja, której zawierzył siebie w latach nauki w Państwowym Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Dla jego dalszej formacji duchowej znaczenie miała przynależność do Sodalicji Mariańskiej.

W maju 1928 r. uzyskał świadectwo maturalne i wstąpił do Seminarium Duchownego w Gnieźnie, kontynuując naukę w Seminarium Duchownym w Poznaniu. Jako kleryk i diakon znalazł się pod wpływem wybitnych kapłanów, dziś kandydatów na ołtarze: ks. Michała Kozala (późniejszego biskupa pomocniczego we Włocławku, zamęczonego w Dachau i beatyfikowanego w 1987 r. przez Jana Pawła II), ks. prałata Aleksandra Żychlińskiego (jego spowiednika), ks. prałata Kazimierza Rolewskiego i ks. kardynała Augusta Hlonda (któremu często usługiwał do Mszy św.).

Po uzyskaniu w 1933 r. święceń kapłańskich pracował jako wikariusz kolejno: w parafii św. Stanisława Kostki na Winiarach w Poznaniu, od 1935 r. w parafii archikatedralnej w Poznaniu, a od 1938 r. w parafii w Borku koło Gostynia, gdzie zastał go wybuch II wojny światowej. Niemcy aresztowali ks. Aleksandra Woźnego 12 marca 1940 r. i uwięzili na krótko w Bruczkowie, po czym wywieźli do Buchenwaldu, gdzie został zmuszony do wyczerpującej pracy fizycznej. Po kilku miesiącach, 6 grudnia tego roku, został przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie był wielokrotnie bity i szykanowany. W tym obozie pracował m.in. na plantacjach. Wiosną 1945 r. poważnie zachorował na reumatyzm i przebywał w szpitalu obozowym. Obóz został wyzwolony przez żołnierzy amerykańskich w dniu 29 kwietnia 1945 r., kilka godzin przed zaplanowaną przez Niemców zbiorową egzekucją wszystkich więźniów. Uznali to za cud przypisywany św. Józefowi, któremu zawierzyli kapłani uwięzieni w Dachau.

Po krótkiej rekonwalescencji, 20 sierpnia 1945 r. ks. Aleksander Woźny wrócił do Poznania i od razu objął obowiązki administratora parafii św. Jana Kantego, erygowanej w 1938 r., ale rozbitej w czasie okupacji niemieckiej. Początkowo życie parafii skupiało się w kaplicy św. Pawła na dawnym cmentarzu ewangelickim przy ul. Grunwaldzkiej i w utworzonym przez ks. Woźnego punkcie parafialnym w późniejszym przedszkolu przy ul. Palacza 118. Wobec tak trudnych warunków lokalowych, podjęto starania o przejęcie na cele kultu religijnego drewnianego baraku, w którym podczas okupacji znajdowała się niemiecka restauracja. Przełom w przewlekających się negocjacjach z władzami państwowymi nastąpił w styczniu 1946 r., po tym jak parafianie pod przewodnictwem ks. Woźnego złożyli przyrzeczenie, że jeśli otrzymają budynek, to w głównym ołtarzu umieszczą obraz Miłosierdzia Bożego.

Zaadaptowany na kościół budynek poświęcono 24 lutego 1946 r., a miesiąc później w ołtarzu umieszczono obraz Miłosierdzia Bożego pędzla Wacława Taranczewskiego. W parafii rozwijał się również kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W bocznym ołtarzu umieszczono Jej obraz, namalowany przez Wandę Falkowską i przechowywany podczas okupacji w parafii Matki Bożej Bolesnej na Łazarzu.

Wkrótce po przyjęciu obowiązków administratora parafii, ks. Aleksander Woźny zorganizował oddział „Caritas”, który urządzał co roku Dzień Chorych, Tydzień Trzeźwości i kolonie letnie dla dzieci. Dzięki specjalnej skarbonce z napisem, by wrzucać do niej pieniądze przeznaczane na wódkę, codziennie wydawano trzydziestu dzieciom po pół litra mleka. Działalność charytatywna została przerwana w styczniu 1950 r., kiedy Episkopat został zmuszony do likwidacji kościelnej organizacji „Caritas” po tym, jak komunistyczny rząd pod pretekstem rzekomego wykrycia nieprawidłowości finansowych zajął jej majątek (powstały dzięki ofiarności Polonii amerykańskiej) i utworzył Zrzeszenie Katolików „Caritas” pod przymusowym zarządem państwowym.

Episkopat Polski zamierzał powiadomić o wszystkim wiernych i wezwać ich do bojkotu nowej organizacji poprzez list pasterski, który miał być odczytany 12 lutego 1950 r. Podczas niedzielnych Mszy św. Tak się jednak nie stało. W sobotę plebanie w całej Polsce odwiedzali pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa, grożąc kapłanom odpowiedzialnością karną za przeczytanie listu. Postawiony przed koniecznością wyboru między nieposłuszeństwem wobec biskupa a nieposłuszeństwem wobec władz państwowych, ks. Woźny zrezygnował z przeczytania listu, lecz nie ze strachu przed sankcjami karnymi, ale w poczuciu duszpasterskiej troski o parafian, którzy w przypadku jego uwięzienia zostaliby pozbawieni posługi duszpasterskiej.

Mimo, że listu nie czytał, następnego dnia został aresztowany na podstawie dekretu z dnia 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa. W tym czasie zatrzymywanie w więzieniach kapłanów stanowiło stały element polityki komunistycznych władz wobec Kościoła. Do uwięzienia ks. Woźnego przyczynił się raport „tajniaka” obecnego na niedzielnych Mszach w kościele św. Jana Kantego. W sformułowanym na jego podstawie akcie oskarżenia, Prokuratura przewrotnie stwierdzała: Oskarżony insynuuje, że władze państwowe będą ścigały księży za wykonywanie swych obowiązków. Oskarżony wygłasza swoje insynuacje mimo znanego sobie niewątpliwie dekretu z 5 sierpnia 1949 r. o ochronie wolności sumienia i religii i mimo konstytucyjnie zagwarantowanych, powszechnie znanych swobód obywatelskich. Przygotowawszy tak psychikę słuchaczy, oskarżony stwierdza dalej, że nie minął jeszcze okres, w którym za wiarę można pójść do więzienia i że za tych, którzy nie pójdą do spowiedzi wielkanocnej będzie się mógł tylko modlić w więzieniu. Oskarżony również powiadomił wiernych, że księży będzie się nazywać sabotażystami. (…) Takie twierdzenie przed wiernymi uzasadnia oskarżony przez siebie przewidywaną „likwidacją życia religijnego”. Wobec notorycznych oświadczeń Rządu, gwarantujących wolność wyznania, i wobec wydanego w sierpniu 1949 r. dekretu o ochronie wolności sumienia, wygłaszanie tego rodzaju fałszywych wiadomości jest wyszydzaniem ustroju Państwa Polskiego, wywołuje bowiem wrażenie, iż ustrój ten walczy z wolnością kultu i praktyk religijnych i że zmierza do zupełnej likwidacji religii. Tego rodzaju wiadomości mogą podważać w szerokich masach ludzi wierzących zaufanie do władz naczelnych. Oskarżony nie przecząc, iż zarzucane mu zdania na kazaniach wypowiedział, do winy się nie poczuwa. Fakt ten nie posiada jednak istotnego znaczenia. Oskarżony jako człowiek inteligentny, któremu dekret o ochronie wolności sumienia nie był obcy – niewątpliwie zdawał sobie sprawę z tego, że słowa jego wypowiedziane na kazaniach – stanowią lżenie ustroju Państwa Polskiego.1

W więzieniu stan zdrowia ks. Woźnego gwałtownie pogorszył się. Jak napisał jego adwokat, dr Marian Podbiera we wniosku o uwolnienie: przez kilka lat więziony przez okupanta hitlerowskiego w Dachau, wrócił ze zmarnowanym zdrowiem i utracone zdrowie w obozie koncentracyjnym nadal poważnie szwankuje. Jest to człowiek, który całą swoją osobę i niestrudzoną pracę oddaje jedynie i wyłącznie pracy nad umoralnieniem swych parafian i akcji miłosierdzia dla ubogich. Chodzi ubrany w zniszczonej i wyszarzałej sutannie, ciągle łatanej i cerowanej. Kupiono mu swego czasu materiał na sutannę i spodnie, kazał ofiarodawcom – parafianom sprzedać i rozdać pieniądze ubogim. Propaguje antyalkoholizm i wszczął wielką akcję zamiast picia wódki, by dawali na mleko dla dzieci. Polityką nigdy się nie zajmował i nawet nie ma czasu na czytanie prasy codziennej. Jest to wielki kapłan i jałmużnik. Inkryminowane kazanie przeszłoby bez echa, jak tyle innych na świecie, i dopiero aresztowanie jego nadało waloru temu kazaniu.2

Starania o uwolnienie nie przyniosły rezultatu i dlatego miesiąc później mecenas Podbiera złożył skargę na przetrzymywanie ks. Woźnego w areszcie, motywując, że: obwiniony spełniał w swej parafii, liczącej około 10 tysięcy osób, składających się w przeważającej mierze z ludzi pracy i biedoty miejskiej, szeroką akcję pomocy biednym. Gdy go nie stało, pomoc ta zupełnie ustała, co odbija się ujemnie na losach wielu, wielu, wielu ubogich.3 Do rozprawy doszło 1 grudnia 1950 r. Ks. Woźny został skazany na rok więzienia, a na poczet orzeczonej kary zaliczono mu okres tymczasowego aresztowania. Bezpośrednio po rozprawie został zwolniony z aresztu i powrócił do parafii serdecznie witany przez wiernych. 24 lutego 1952 roku odbyła się jego introdukcja jako proboszcza.

Od początku jego działalność duszpasterską w parafii św. Jana Kantego przenikał duch odnowy życia religijnego, jakby zwiastujący Sobór Watykański II, który wydarzył się przecież kilkanaście lat później. Do wyprzedzających czas inicjatyw ks. Aleksandra Woźnego należały: wprowadzenie nowenny do Ducha Świętego, wspieranie wspólnot parafialnych powstających z inicjatywy świeckich oraz podejmowanie działań na rzecz umacniania rodzin.

Ks. Woźny otaczał opieką duszpasterską i materialną rodziny, zwłaszcza wielodzietne oraz niepełne. Już w 1954 r. zorganizował poradnię małżeńską i rodzinną, a także konferencje religijne dla małżonków i rodzin. Pięć lat później przeznaczył jedno z pomieszczeń przykościelnych na izbę, w której dzieci i młodzież mogły przy pomocy osób odpowiednio wykwalifikowanych odrabiać lekcje. Nie potrafił odmówić pomocy osobom uzależnionym od alkoholu. Na plebanii wydzielił specjalny pokój, zwany „Kurnikiem”, w którym często nocowali pijacy. W 1968 r. wystąpił z inicjatywą utworzenia Pogotowia Miłości, zespołu początkowo piętnastu osób, z których każda niosła pomoc materialną i duchową dziesięciu chorym lub biednym. Dostarczano im listy proboszcza, przyjmowano zgłoszenia do spowiedzi i Komunii św., urządzano domowe rekolekcje, przygotowywano Msze św. w ich domach, zaopatrywano w odzież, pościel, zapomogi pieniężne i leki etc. Po latach w parafii rozpoczęło działalność Hospicjum św. Jana Kantego, którego styl pracy nawiązywał do Pogotowia Miłości.

Jego głęboka wiara przyciągała ludzi nauki. Był spowiednikiem i kierownikiem duchowym wielu profesorów, docentów i asystentów. W latach pięćdziesiątych został ojcem duchownym Rodziny Serca Miłości Ukrzyżowanej, prywatnego stowarzyszenia religijnego założonego w 1936 r. przez kierującą Zakładem Historii Medycyny Akademii Medycznej w Poznaniu, doc. Ludmiłę Krakowiecką, córkę organizatora i pierwszego dziekana Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Poznańskiego, prof. Adama Wrzoska. Przez szereg lat ks. Aleksander Woźny był jej doradcą i kierownikiem duchowym. Stowarzyszenie to zostało zatwierdzone przez Kościół w 1996 r., już po śmierci ks. Woźnego.

W latach siedemdziesiątych z jego inspiracji powstały w parafii pierwsze lub jedne z pierwszych w archidiecezji: kręgi rodzinne ruchu Światło-Życie, wspólnoty rodzin, grupa Odnowy w Duchu Świętym „Gabriel”, założona i prowadzona przez ks. Mariana Piątkowskiego, a także wspólnota neokatechumenalna (wkrótce potem jeszcze dwie następne).

Na początku lat siedemdziesiątych podjął starania o budowę nowego domu parafialnego i kościoła. Lokalizacja i projekt zostały ostatecznie zatwierdzone w 1976 r. W latach 1978-1980 udało się ukończyć budowę plebanii, po czym przystąpiono do budowy kościoła. Wobec dotkliwego braku wszelkich materiałów budowlanych, ks. Woźny osobiście zaangażował się w ich zdobywanie, skutecznie wspierając się nie łapówkami, co wtedy było powszechnie akceptowanym zwyczajem, ale modlitwą do św. Józefa.

Działalność duszpasterska ks. Aleksandra Woźnego wykraczała daleko poza parafię św. Jana Kantego. Powierzono mu obowiązki i godności m.in.: członka diecezjalnej Komisji Duszpasterstwa Rodzin, szambelana honorowego Jego Świętobliwości, członka Komisji Episkopatu d.s. Duszpasterstwa Kobiet, członka „Consilium a vigilantia”, przewodniczącego Synodalnej Komisji d.s. Duszpasterstwa Świeckich, referenta Wydziału Duszpasterskiego i członka Komisji Doktryny Wiary Kurii Metropolitalnej, a także dziekana, a potem pierwszego wicedziekana, poznańskiego dekanatu p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wielokrotnie prowadził rekolekcje w różnych parafiach, nie zaniedbując przy tym posługi spowiednika w swojej parafii, na którą przeznaczał wczesne godziny ranne i późne wieczorne.

Wyczerpanie intensywną i pełną poświęcenia pracą przyczyniło się do pogorszenia stanu zdrowia ks. Aleksandra Woźnego. Zmarł 21 sierpnia 1983 r. w szpitalu przy ul. Lutyckiej, pozostawiając pamięć o swoim świętobliwym życiu i niezwykłej gorliwości kapłańskiej, a także szereg nauk spisanych przez wiernych, a po latach wydanych drukiem.

Anita Magowska

1 IPNPO, 76/16, Akt oskarżenia przeciwko Aleksandrowi Woźnemu z 27 lipca 1950 r.
2 Tamże, Zażalenie ks. Aleksandra Woźnego z 2 marca 1950 r.
3 Tamże, Wniosek o uchylenie aresztu śledczego nad ks. Woźnym Aleksandrem z 5 kwietnia 1950 r.

publikacja za zgodą Wydawnictwa Kontekst: Anita Magowska, Droga życia, ss. 7-17 [w]: Z wszystkich zrobić świętych. W stulecie urodzin ks. Aleksandra Woźnego 1910-1983. Wydawnictwo Kontekst. Poznań 2010